Metropolie przyciągają. Stanowią
dynamiczne centra współczesnego świata, tętniące życiem gospodarczym,
kulturalnym i społecznym. Wielkie miasta oferują przyjezdnym szerokie
możliwości rozwoju, a same potrzebują nowych mieszkańców, by zwiększać swój
potencjał i wygrywać w globalnym wyścigu metropolii.
Liczba ludności Warszawy
wzrosła w ciągu ostatnich 10 lat (2005-2015) o 3%, co oznacza 50 tys. nowych
mieszkańców, a cała aglomeracja[1]
o ok. 7% czyli ponad 200 tys. Te liczby nie uwzględniają osób, które mieszkają
i pracują w stolicy, jednak nie są tam zameldowane. Poza tym funkcjonalnie
Warszawa to nie tylko miasto w granicach administracyjnych, ale kilkadziesiąt
miast i gmin tworzących aglomerację. W sumie ten największy obszar
metropolitalny w Polsce liczy ponad 3 mln mieszkańców i stale rośnie.
Taka masa ludzi musi gdzieś
mieszkać – jeśli na ograniczonym obszarze chce mieszkać coraz więcej osób, to
pojawiają się dwa rozwiązania: albo powstaje coraz więcej mieszkań, a zasięg
zabudowy zwiększa się (miasto rozlewa się na większym obszarze), albo ceny
mieszkań idą w górę. W praktyce te dwa scenariusze realizują się równolegle – w
aglomeracjach buduje się nowe mieszkania i domy, a ceny ich zakupy czy wynajmu
idą w górę. Problem ograniczenia wzrostu cen nieruchomości przy jednoczesnym
hamowaniu rozlewania się miasta to jedno z najważniejszych wyzwań, przed którym
stoją współczesne wielkie miasta świata, również w Polsce.
Van Bo Le-Mentzel, pochodzący z
Laosu niemiecki architekt, który na stałe mieszka w Berlinie, próbuje zmierzyć
się z tym problemem w niekonwencjonalny sposób. Punktem wyjścia jest
spostrzeżenie, że w ciągu ostatniego stulecia zwiększa się nie tylko liczba
ludności wielkich miast, ale równocześnie rośnie średnia powierzchnia mieszkania
na osobę. Van Bo Le-Mentzel stawia pytanie, czy rzeczywiście współczesny
mieszkaniec metropolii musi zajmować średnio 27 m2 (średnia powierzchnia
mieszkania na osobę w 2014 r. – GUS). Jego odpowiedź brzmi nie – mniejsze mieszkania
są rozwiązaniem wielu problemów: są tańsze, na mniejszym obszarze zmieści się
dużo więcej mieszkańców, nie trzeba sprzątać dużej powierzchni.
Van Bo Le-Mentzel proponuje
zatem tanie, niewielkie mieszkanie dla każdego, w dogodnej lokalizacji w
granicach wielkiej metropolii – blisko dobrej pracy, wydarzeń kulturalnych,
przyjaciół. A jako architekt i projektant wnętrz proponuje gotowe, praktyczne
(?) rozwiązania – mieszkanie, na które stać (prawie) każdego – czynsz: 100 euro, metraż (wg średnich cen wynajmu w Berlinie): 6 m2, w środku:
wszystko, co niezbędne do wygodnego mieszkania dla jednej osoby.
Czy da się wygodnie mieszkać na
6 m2? Trudno powiedzieć. Przy założeniu, że i tak większość czasu
spędzamy poza domem: w pracy czy w restauracji na obiedzie albo wieczorze ze
znajomymi, mieszkanie staje się głównie miejscem do spania. Wciąż przypomina to
bardzo rozwiązania stosowane w krajach azjatyckich, gdzie mieszkania są bardzo
ciasne i niewygodne. Poza tym Polacy są wciąż raczej domatorami (choć w dużych
miastach przyzwyczajenia zmieniają się szybciej), więc tak niewielka
powierzchnia raczej by się nie obroniła.
Koncepcja Van Bo Le-Mentzel
zakłada, że 6 m2 przypada na jednego człowieka – 4-osobowa rodzina
zajmowałaby powierzchnię 24 m2 i płaciła za całość mieszkania ok.
400 euro. 30 metrów za 1700 zł – czy dla wynajmujących mieszkania w Warszawie
nie brzmi to znajomo? Średnia cena wynajęcia 1 m2 w stolicy wynosi ok.
60 zł[2].
Załóżmy, że budżet na jedną osobę wynosi 500 zł (ok. 1/10 średnich zarobków w
woj. Mazowieckim, 5017 zł brutto – GUS 2016) czyli w przybliżeniu 100 euro.
Wtedy okazuje się, że stać nas na wynajęcie 8 1/3 m2 – na takiej
powierzchni można mieszkać wygodniej niż na 6 m2.
Pomysł przedstawiony przez Van
Bo Le-Mentzel, mimo wielu wad, odpowiada na współczesne wyzwania mieszkalnictwa
w wielkich miastach. W tym kontekście pojawia się jeszcze jedna, smutna
refleksja: 100 euro to ok. 1/27 średnich zarobków berlińczyków[3],
w Warszawie 1/10[4]
– wciąż bardzo dużo – za dużo dla wielu niezamożnych mieszkańców miast.
[1] Dane przypisane a tekście aglomeracji
warszawskiej odpowiadają podziałowi statystycznemu NUTS3.
[3] Źródło –
Statista.de
[4] Źródło –
GUS
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz